Monday 7 April 2014

PRZEPRASZAM

Jakoś nie mam weny na tą historie. Nie mam żadnych pomysłów. Chciałabym wam coś dodać ale dodam dopiero wtedy kiedy będę miała wene i lepszą ortografie, gdyż jestem z Anglii i mój polski nie jest wspaniały.
Przepraszam, Ariana.

Saturday 22 March 2014

Rozdział 2: Malfoy

Witam kochani.
Jest i rozdział tak jak obiecałam. NIE JEST SPRAWDZONY! Rozwalił  mi sie laptop i go pisałam na telefonie. W mojej opinii nie jest zły, ale mogło byc lepiej. Jutro sprawdze i podmienie je. Mam jeszcze jedną sprawę: na ostatnim poście było powyżej 100 wejść ale był tylko jeden komentarz co mnie bardzo smuci i nie dodaje motywacji. Chciałabym was prosić abyś cie komentowali: co mam poprawić, pomysły jakieś, wasze adresy do blogów ( zawsze czytam ) itd. Buziaki,
Ariana M.


Scorpius Malfoy. Malfoy. Scorpius. Jej brat. Jej starszy brat. 
- Kylie. Kylie Jenners. - podała mu rękę i sie uśmiechnęła. Strasznie sie zmienił, wydoroślał i urósł. No cóż… ostatnio go widziała jak miał jedenaście lub dwanaście lat. Właśnie zdała sobie sprawę ze nie było jej w życiu jej ojca i brata przez pięć lat. Oni także nie byli w jej życiu i bardzo jej tego brakowało. Chciała tylko im wszystkim powiedzieć. Ale obiecała… obiecała mamie.
- To co idziemy? Pokaże ci gdzie będziesz miała jutro lekcje? - spytał z uśmiechem. 
- Jasne. 


- Jaką masz jutro pierwszą lekcje? - spytał patrząc na znacznie niższą dziewczynę. 
- Astronomię, potem eliksiry, zielarstwo, Quidditch a na końcu obronę przed czarną magią. - westchneła i zaczęła czegoś szukać w torbie.
- Najbliżej jest obrona, wiec pójdziemy tam. Mój tata jest nauczycielem. - Kylie stanęła w miejscu. 
- Co jest? - spytał Scorpius patrząc na nią dziwnie.
- Twoj ojciec? 
- Tak. Draco Malfoy. - Kylie wzięła głęboki wdech. Scorpiusa ojciec to także jest jest ojciec mimo tego że nawet o tym nie wie. Nie mogła. Nie da sobie rady. Miała stanąć twarzą w twarz z ojcem, którego nie widziała przez 5 lat! 
Korytarze były czarne i straszne w nocy w Hogwarcie. Jedynie zaklęcie "Lumos" z różdżki Scorpiusa rozjaśniało korytarz. Każda ściana miała na sobie obraz, każdy sie im przyglądał i mówił coś pod nosem. Kylie i Scorpius staneli przed masywnymi drzwiami. Scorpius zapukał trzy razy i oboje weszli gdy usłyszeli zimne i głośne 'wejść'. Pokój był ciemny i zimny. 
- Oh, cześć Scorp. - powiedział ktoś z daleka.
- Cześć tato.- Kylie starała sie zachować spokój i sie nie trząść. Niestety, nie udało sie jej gdy zobaczyła Dracona Malfoya. Był taki jak zapamiętała. Co prawda ciagle miała jego zdjęcia w domu w Ameryce ale teraz to było co innego. Chciało jej sie płakać. 
- A kim jest ta młoda dama? - spytał Draco uśmiechając sie do niej.
- To jest nowa dziewczyna, jest w Slytherinie i mam ją oprowadzić. -
- dobry wieczór. Jestem Kylie. - podała mu rękę, specjalnie nie mówiąc jak ma na nazwisko. 
- Kylie? Oryginalne imię. Professor Malfoy. - powiedział przyjaźnie. Kylie kątem oka spojrzała na jego biurko i zobaczyła jakieś znane jej zdjęcie. 
- Moge? - pokazała na zdjęcie. Nie wiedziała dlaczego tak po prostu pyta o prywatne zdjęcie nauczyciela ale cos ją bardzo do tego skłoniło. Draco skinał głowa i wzkazał na zdjęcie. Kylie wzięła fotografie do ręki. Na zdjęciu były trzy dziewczynki, jeden chłopczyk, rodzice oraz małe dziecko, śpiące na rękach matki. Na pierwszy rzut oka rozpoznała na zdjęciu jej mamę oraz siostry, zanim Hermiona im pozamieniała trochę wygląd. Chociaż jak teraz sie przypatrzyła to tylko troszeczkę. Kylie nie było na tym zdjęciu ponieważ jeszcze sie nie urodziła. Westchneła cicho.
- Kto to jest, jeżeli moge spytać? - spytała, mimo tego ze wiedziała kto to.
- To są moje dzieci, Kourtney, Kimberly, Klaire, Scorpius oraz mała Kendall, a to moja żona. - powiedział i pokazywał palcem na tych których wymieniał.
- Wszystkie córki mają imiona zaczynające sie na 'K'? - spytała. Dużo razy sie nad tym zastanawiała ale nigdy nie miała jakoś ochoty sie spytać mamy.
- Tak, oprócz Scorpiusa. Na początku miała byc tylko Kourtney, ale potem tak nam sie spodobały imiona zaczynające sie na 'K' ze wszystkie dziewczynki sie tak nazywają. Mam jeszcze jedną, najmłodszą córkę, która dziwnym przypadkiem ma także na imię Kylie. - powiedział cicho Draco.
- Kylie to popularne mugolskie imię. - skłamała, wiedząc ze tak na prawdę nie było dużo ludzi którzy sie tak nazywają. - A co sie z nimi stało? - 
- Musiały wyjechać. Tutaj groziło im niebezpieczeństwo. - odpowiedział krótko.
- A ciagle im grozi? 
- Nie.
- To dlaczego pan ich tutaj nie sprowadzi? - spytała Kylie. Gdyby wróciły do Anglii, wszystko było by lepiej. Nie gonili by ją paparazzi, nie musiała pozować do magazynów ani nie musiała by sie przejmować tym co ubiera lub jak wyglada, tak jak w Ameryce, Californii.
- To nie takie łatwe, Jenners. - odpowiedział chłodno. Kylie zrozumiała ze rozmowa jest juz zakończona po tym jak sie do niej odezwał.
- Kylie. Jest już późno. Idziemy. - powiedział Scorpius i wyszli.



Kylie leżała w łóżku rozmyślajać. Nie mogła przestać myślec o tym ze jej nauczycielem będzie jej ojciec, nawet nie wiedząc ze jest nim. Wiedziała ze jeżeli Hermiona by sie o tym dowiedziała to by ją spowrotem zabrała do Ameryki, a jej siostry by na pewno powiedziały jej matce. Lecz czuła potrzebę powiedzenia komuś o tym. Nie wiedziała tylko komu. Wydawało jej sie ze leży tak przez kilka godzin gdy wpadła na ten genialny pomysł…

Thursday 13 March 2014

Rozdział 1: Kylie

Dzisiaj był bardzo szczęśliwy dzień dla Dracona. Jego ojciec zmarł. Może i nie powinien sie cieszyć z tego powodu ale teraz wiedział ze może zacząć szukać Hermiony i ich córek, gdziekolwiek były. Gdy kazał im wyjechać, nie mogły mu powiedzieć gdzie gdyż Lucjusz mogł wymusić od niego odpowiedz. Musiały zmienić imiona, wygląd i charakter. Musiały zrobić wszystko aby były bezpieczne. Draco przeszukał całe ministerstwo magii z pomocą Harry'ego Pottera lecz nic nie znalazł na temat Hermiony Malfoy. Nawet nie był pewien jak sie nazywają ani gdzie są. Pięć chorych lat bez pięciu pięknych dziewczynek i jego cudownej żony. Wszyscy zawsze sie go pytali: dlaczego macie tyle dzieci? Sześcioro? Ale to właśnie dawało mu szczęście. Ich kochanie dzieci. Został mu tylko Scorpius. Jego syn z którym spędzał każdy dzień. Scorpius chodził do Hogwartu, gdzie Draco był nauczycielem obrony przed czarną magią. Za kilka dni zaczynie sie Hogwart, za kilka dni postara sie zapomnieć o Hermionie.


- Ja uważam ze to nie fer. - krzykneła dziewczyna o ciemnych włosach i brązowych oczach, wchodząc po schodach.
- Kylie, rozmawialysmy o tym nie raz nie dwa. Nie będę juz o tym rozmawiać. - opowiedziała Hermiona do najmłodszej córki. 
- Ale dlaczego? Powiedz mi dlaczego? -
- Możemy ciagle być w niebezpieczeństwie. - odpowiedziała spokojnie Hermiona.
- Mam zmienianie nazwisko, zaklęciami zrobiłas tak abym wygladała jak ty a nie jak tata, nikt mnie nie poznał tutaj gdy jestem sławną nastolatką wiec kto mnie pozna w Hogwarcie jako Kylie Malfoy? - Hermiona spojrzała na córkę. Miała racje. Odkąd Hermiona zmieniła nazwisko na 'Jenners', mogła spokojnie zająć sie swoją karierą. Hermiona zaczęła projektować ciuchy w wolnym czasie aż ludzie zaczęli sie nią interesować i kupować te ciuchy. Stała sie sławną projektantką i menagerką. Jej córki, które, dzięki zaklęcią wyglądały jak hiszpańska babcia Hermiony, były modelkami dla Hermiony i zajmowały sie modelowaniem. Każda była sławna a nazwisko 'Jenners' stało sie sławne.
- No dobrze ale tylko na rok. Jeden rok Kylie. Jeden rok. - powiedziała Hermiona, a Kylie pisneła i rzuciła sie na mamę przytulając ją mocno. Hermiona właśnie puściła swoją córkę do hogwartu na rok, nie wiedząc ze Kylie ojciec będzie jej nauczycielem.


Nerwowo przytupywała z nogi na nogę. Bała sie ze nie trafi do dobrego domu. Wiedziała ze to nie ma znaczenia, ale także wiedziała ze żadna z jej sióstr nie była w Slytherinie ani Hufflepuffie, Kourtney, najstarsza, była w Ravenclaw, Kimberly, w Gryffindorze, Klaire, w Gryffindorze a Kendall, o rok starsza od Kylie, nie była wogule w Hogwarcie gdyż wyprowadziły sie do Ameryki. Wiedziała ze jej brat i ojciec byli w Slytherinie ale nie chciała byc jednyną dziewczyną! Jej straszą siostra Klaire, napisała do Severusa Snape'a, dyrektora Hogwartu, aby przydzielił ją do domu prywatnie a nie przed całą szkołą. 
- Witam Panno Jenners. Proszę usiąść. - Snape wskazał na taboret koło biurka. Podszedł do półki i ściągnął z niej tiarę przydziału. Podszedł do niej i włożył jej to na głowę. 
- Mądra jak matka, lecz nie pasujesz do Ravenclaw…niech będzie…SLYTHERIN!!!-


Stanęła przed portretem Armary Dawn*. Przed przejściem do Slytherinu. 
- Hasło? - zapytał portret zimnym głosem.
- Eliksiry...- mrukneła Kylie pod nosem. - Co za banalne hasło? - mrukneła do siebie. 
Drzwi sie otworzyły i stanęła w salonie Slytherinu. Natychmiast wszyscy sie na nią spojrzeli. Jako modelka była przyzwyczajona do ludzi patrzacych sie na nią ale to było straszne. Potem wszyscy zaczęli ją zasypywać pytaniami.
- Jestes z Ameryki?
- Jak masz na imię?
- Ile masz lat?
- Dlaczego nie chodzisz do szkoły w Ameryce?
Całe to zamieszanie przerwał zimny głos z tyłu.
- Dajcie dziewczynie oddychać. - zobaczyła z daleka blond chłopaka podchodzącego do niej. - Hej, jestem prefektem naczelnym, mam cie oprowadzić. Scorpius Malfoy.


- Uspokój sie mamo. - powiedziała Kourtney. - Nic jej nie będzie. - 
- Niewiem czy dobrze zrobiłam. Co jak ktoś skojarzy ze Kylie Jenners to Kylie Malfoy? - spytała Hermiona krążąc po pokoju. 
- Nic. Nic. Nic. Tata to nie jedyny Malfoy na świecie. - odpowiedziała Kourt. - Może czas byśmy tam wróciły?



*Armara Dawn. - Wymyśliłam te postać jako portret. Mistrzyni eliksirów.


Czeeeeeść. Wiem ze bardzo długo nic nie wstawiłam ale miałam wielki egzamin i sie dużo uczyłam. Przepraszam a drugi rozdział będzie 24.03 najpóźniej. Kocham was,
Ari.

Monday 24 February 2014

PROLOG

Tęsknił za nimi, tak bardzo że nic już nie czuł. Tęsknił za nią, i za ich dziećmi. Tęsknił za jej dotykiem, za jej uśmiechem, za jej łzami, za wszystkim. Bez nich nie mogł byc szczęśliwy. Sam sobie wybrał taki los. Gdyby od początku nie ukrywał sie z ich miłością, to wszystko było by dobrze. Lucjusz nic by im nie zrobił, a jednak próbował. Dzisiaj mijaja dokładnie pięć lat odkąd ostatnio widział Hermione Malfoy i ich piątkę córek. Nic mu nie zostało, oprócz syna, którego Lucjusz nie mogł zabić gdyż był to jedyny dziedzic. Lucjusz nigdy nie zaakceptował Hermiony jako żony swojego syna, gardził nią. Draco i Hermiona nie zwracali na to uwagi, aż do pewnej nocy gdy Lucjusz próbował zabić Hermione i ich pięcioro córek, Draco nie miał wyboru, musiał kazać Hermionie wyjechać. Nawet jeżeli juz nigdy jej nie zobaczy, wiedział ze będzie bezpieczna. 




Witam, witam! Wróciłam i na pewno sie nigdzie nie wybieram przez długi czas. Prolog krótki ale do rzeczy, rozdziały bedą o wiele dłuższe. Mam nadzieje ze pomysł wam sie spodoba. Kocham was i buziaczki,
Ari.